Drżały mi rączki wrzucające
Widokówkę ze zdjęciem małej miejscowości
Lokowanej na północ od Warszawy
Do czerwonej skrzynki
Drżały ze wstydu
Nikt nie mógł zobaczyć
Mocy tego wyznania
Ani pani w okienku
Ani pan zataczający się obok
Ani grabarz, ani lodziarz
Ani fotograf, ani milicjant
Nikt. Nawet adresaci
Sto miliardów całusów i tęsknień
Zostało w skrzynce
Bez adresu i znaczka
Pamiętam, że wracam potem przez skwer,
W którym tyle razy zabili mnie koledzy niemcy z podwórka
Z ulgą oddycham
Nie słyszę handehochów
Mogę już tylko czekać na odpowiedź
Czekam.