– Zjedzże śniadanie, Tomeczku kochany!
– Kiedy nie mam chęci, proszę mamy.
– Zjedz no, bo mamcia nie będzie cię kochać.
– No dobrze, już jem, lecz przy tym muszę szlochać.
Tomeczek jadł grzecznie, jak jemu kazano,
miłości złakniony tak wstawał co rano.
Obiady, kolacje, podkurki, desery
też miłość wzniecały do matki hetery.
Aż do dnia pewnego, gdy swoim ciężarem,
na śmierć przygniótł Tomek kochaną swą mamę.